i zaszczepiona w głowie turbina ARL :twisted:
k
. Lecz umówiliśmy się, że zostawię mu moje 4 kółka skoro i tak sporadycznie używam, a on jak będzie miał wolny termin zajrzy i przedzwoni co do roboty i się wtedy umówimy. . Oczywiście zgodziłem się na wymianę i ustawienie zbieżności. Jak się okazało to nie koniec niespodzianek, przy odbiorze pokazał mi wyniki ze zbieżności, stwierdził, że bardzo prawdopodobne, iż nigdy nikt w tym samochodzie jej nie ustawiał(no rzesz kur.., przecież samochód przez 7 lat jeździł do ASO a przynajmniej 3 razy na fakturze wyszczególnione było ustawione zbieżności, potem ci gentlemani co też 2 razy ją ustawiali wg. wpisów w książce serwisowej, niestety wszyscy kosili za to hajs a nikt nawet nie zajrzał). Już miałem dość i poprosiłem Grzesia aby odłożył te zużyte części i się przejadę na Syreny żeby pokazać panom, że jednak coś stukało. Abstrahując już od tego ile wydałem w ciągu roku na te przeglądy i przygody z tym samochodem(jak na O1 1.6BENZ), to sama przyjemność jeżdżenia z duszą na ramienia bo coś mi stuka mnie przerosła. Z całej tej Historii jednym wielkim światłem w tunelu jest DGW, myślę że takiego mechanika jakim jest Grzegorz należy szukać ze świecą. Nawet jeśli kiedyś zmienię Szkodnika na coś innego, na pewno, będę starał się go oddawać w ręce DGW. Myślę, ze moja przygoda z warsztatem na Syreny zakończyła się definitywnie. 
Tweetnij
Komentarz